Chwila oddechu w Femmishu
Sierpień to sezon przejściowy. Jest jeszcze za ciepło, żeby wkładać kryte buty, a jednocześnie już mamy świadomość, że to już koniec wakacji, dlatego letnie buty damskie kupujemy niechętnie. Wyjątkiem są wyprzedaże, co mnie zupełnie nie dziwi.
Zbliża się sezon, którego nie jestem fanką. Podczas gdy wrzesień i październik potrafią przynieść jeszcze mnóstwo frajdy, to już pozostałe miesiące są raczej gospodarowaniem czasu w taki sposób, aby nie zwariować w ciemnościach i chłodzie. To zdecydowanie czas ciepłych golfów, miękkich spodni dresowych i gorącej herbaty.
Powoli modele jesienne pojawiają się na stronie. W femmishu małe buty damskie mamy teraz flautę. Kontraktacje na sezon jesień zima zostały już dawno zamknięte, teraz czekam na moment, gdy wszystkie modele zostaną dostarczone. Można powiedzieć, że mam chwilę oddechu.
Co robię, gdy nie zajmuję się femmishu?
Mogę w tym miejscu opowiedzieć o moich sposobach na radzenie sobie ze stresem. Pozornie błahe sytuacje, wywołują emocje, które cichutko czekają, gromadzą się, żeby potem zaatakować razem, a my tylko przecieramy oczy ze zdumienia, jak to się mogło stać.
Dlatego dzisiejszy wpis będzie o czymś innym niż małe buty damskie.
Od dzieciaka, w moim życiu przewijał się sport. Czasem były to dłuższe epizody jak pływanie czy jazda konna, czasem krótkie, ale wszystkie te aktywności pozwalały mi oczyścić umysł. To fantastyczne uczucie, gdy po treningu odkrywasz, że to, co tak cię trapiło, stało się małe i nie takie straszne.
Dzieci nieco przystopowały moje możliwości. Chyba że sportem nazwiemy wychodzenie na spacer z córką, gdy jeszcze jeździła w wózku, synem w jednym ręku, a psem w drugim. To tzw. sprawność ośmiornicy, która pojawia się wraz z pierwszym krzykiem dziecka, ale to na pewno nie jest sport.
Od urodzin córeczki minie w tym roku 6 lat. Zdążyłam odkryć, że ciąże nie są bezznaczenia dla kobiecego ciała, a wcześniejsze aktywności nie są już takie proste, ale spokojnie. Nie od razu świat zbudowano. Zaczęłam od początku i bardzo spokojnie. Początkowo nawet jazda na rowerze stanowiła wyzwanie.
Mój mąż również znalazł dla siebie niszę. Wyciągnięty przez kolegę, zaczął uczęszczać na treningi Kick-Boxingu. Nie widziałam go jeszcze tak zaangażowanego. Dla mnie ta forma aktywności zawsze miała złe konotacje. Kojarzyła mi się głównie z nieopanowaną agresją.
Na jeden z treningów pojechaliśmy wszyscy razem. Miejsce-Wiertel Fight Club na terenie Warszawskiego AWF - trener Daniel. To, co zobaczyłam, było czymś zupełnie innym, niż sobie wyobrażałam. Owszem ćwiczy się tam kombinacje ciosów, wygląda to dość realistycznie, ale jednocześnie treningi są prowadzone w duchu balans. Najpierw trzeba odpowiednio przygotować ciało. Zaufajcie mi po 20 minutach biegania, podczas którego wykonuje się skłony, wymachy, przeplatanki i inne, znika cała złość, jaka weszła wraz z Tobą na salę, potem jest rozciąganie. Kick boxing to kombinacje ciosów zadawanych rękami, ale także nogami na różnych wysokościach, zatem jest to kluczowe, aby mięśnie były rozgrzane. Dopiero teraz przychodzi czas na „walkę". Twoim celem nie jest zrobienie komuś krzywdy, ale pokonanie własnych barier i słabości, a po takiej rozgrzewce jest ich naprawdę dużo.
Miałam okazję popatrzeć jak mój mąż i jego koledzy walczą nie między sobą, ale ze sobą. Ze zmęczeniem, z własnymi słabościami. Każdy z chłopaków na sali ponad 1,80, a po każdej serii łapali oddechy. Zmęczeni, ale nie na tyle, żeby się poddać i tak kolejna i następna seria.
Mąż wciągnął w treningi nasze dzieci. Tak, to było super. Podczas treningów dla dzieciaków (dużo zabawy, podczas której są przemycane zasady fairplay i podstawy sportu), rodzice nie muszą siedzieć bezczynnie z telefonem w ręku. Mogą na drugiej sali też się poruszać. Państwa młodych prowadzi obecna mistrzyni Polski Agata Piechowicz-Piwko, a Państwa starszych mistrz sportów walki Polski i Europy trener Wojtek Wiertel.
Ja też dałam się wciągnąć. Dzięki temu możemy 2 razy w tygodniu spędzić wspólnie czas, a dodatkowo rozładować emocje, które siedzą zarówno w tych młodych, jak i w rodzicach. Dodatkowym bonusem tej sytuacje, że takich jak my jest więcej. Zawiązują się przyjaźnie.
Szpilki w małym damskim rozmiarze
Szpilki, miłość do nich chyba u mnie w rodzinie jest dziedziczna. Kochała je moja babcia, moja mama, a teraz ja. Muszę przyznać, że odziedziczyłam nie tylko miłość do szpilek, ale i dolegliwości nóg, które delikatnie mówiąc, odbierają chęć do chodzenia w nich. Dlatego w moim przypadku, aby nosić szpilki od femmishu, muszę już teraz robić coś więcej niż tylko wybierać ich kolory. Kick boxing, świetnie działa na mięśnie, na układ krążenia.
Ostatnio coraz częściej pozwalam sobie na poruszanie tematów, nie bezpośrednio związanych z małymi butami damskimi od femmishu i chyba utrzymam tę tendencję. Jak myślicie?
Magdalena L.
Każdy temat do rozmowy jest dobry, tak jak i do pisana, a szczególnie jeśli można połączyć przyjemne z pożytecznym. Zdrowie to ważny aspekt w przypadku szpilek, ćwicząc wyrabiamy mięśnie brzucha, które trzymają nam kręgosłup i wszystkie narządy (Nie wyglądamy w szpilkach jakbyśmy miały runąć na glebę). Umięśnione łydki i uda sprawiają, że czujemy się w obcasach lekko i nie ciągniemy ich za sobą. Sama się zdziwiłam jak ostatnio po całym dniu na 9,5 cm obcasie nic mnie nie bolało i nie miałam ochoty rzucić ich w kąt, ale do tego potrzebny też STRETCHIG, żeby wszystko dobrze rozciągnąć. Od 3 lat jestem fanką zajęć na siłowni i gorącą zachęcam. Siłownie czekają, nie tylko KANAPA! Oby tylko znowu nie zamknęli!!!!